Ustawa "O Wychowaniu w Trzeƒwo£ci"

           Jestem uczniem klasy 4 o profilu bio-chem. Nasza nauczycielka chemii postanowi│a pozwoliµ nam siΩ wykazaµ. Zleci│a nam przygotowanie referat≤w. Przygotowa│a 17 zagadnie±, tak ┐eby ka┐dy ucze± dosta│ jedno (34 osoby w klasie = dwie grupy po 17 os≤b).
Ja, jako ┐e lubiΩ wypowiadaµ siΩ na tematy, o kt≤rych wiem co nieco, wybra│em referat o spirytusie. W domu u£wiadomi│em sobie, ┐e o spirytusie to ja wiem tyle, ┐e jest i, ┐e robi siΩ z niego w≤dΩ. Czas nadrobiµ wiedze na temat spirytusu!! W tym celu wybra│em siΩ do biblioteki miejskiej. Jest to najwiΩksza biblioteka w mie£cie i uwa┐a│em, ┐e nie ma odpowiedniejszego miejsca do wcze£niej wymienionego celu. ZachodzΩ tam pewnego piΩknego dnia i zadajΩ pytanie mi│ej pani bibliotekarce: "Czy posiadaj╣ pa±stwo ksi╣┐ki na temat produkcji spirytusu?" Pani bibliotekarka spojrza│a na mnie jak na trΩdowatego i m≤wi:
"NIE!!". OK. Nic nie m≤wiΩ. PodziΩkowa│em i uda│em siΩ do biblioteki miejskiej z numerkiem 2 w nazwie. ZadajΩ to samo pytanie. Odpowiedƒ by│a │udz╣co podobna do poprzedniej.
         Stwierdzi│em w tym momencie, ┐e nie dzieje siΩ dobrze. Trza co£ szybko zrobiµ, albo bΩdzie ze mn╣ krucho na chemii. Na szczΩ£cie jest jeszcze jedna biblioteka w mie£cie. Uda│em siΩ do niej. Z nadziej╣ w g│osie zadajΩ znane nam ju┐ pytanie. Odpowiedƒ nie by│a zbyt zaskakuj╣ca. No! To teraz jest naprawdΩ ƒle!! Albo cosik znajdΩ, albo kara £mierci.
Przypomnia│em sobie, ┐e w moim piΩknym mie£cie jest szko│a wy┐sza, kt≤ra posiada do£µ spory zas≤b ksi╣┐ek. C≤┐, nie ma r≤┐y bez kolc≤w. Z owej biblioteki mog╣ korzystaµ tylko studenci tej┐e uczelni. Ale od czego s╣ koledzy. Na szczΩ£cie m≤j qmpel jest studentem tej uczelni, wiΩc poprosi│em go ┐eby wypo┐yczy│ potrzebne mi ksi╣┐ki.
NastΩpnego dnia okaza│o siΩ, ┐e mam naprawdΩ du┐o szczΩ£cia. W owej bibliotece nie ma ┐adnej ksi╣┐ki traktuj╣cej o chemii!! Nie m≤wi╣c ju┐ o spirytusie. C≤┐, mo┐na siΩ by│o domy£leµ, w ko±cu tam studiuje siΩ tylko ekonomiΩ i pokrewne (BTW m≤j koleg studiuje EkologiΩ na tej┐e uczelni. Ja nie wiem co to ma wsp≤lnego z ekonomi╣, on zreszt╣ te┐ nie.).
Teraz to ju┐ jest naprawdΩ ƒle. Co to? Jaki£ spisek?
Zaraz, zaraz! Jest jeszcze Internet! PotΩ┐ne ƒr≤d│o informacji. Po wielogodzinnych poszukiwaniach (dobrze, ┐e mam darmowy dostΩp do Inetu w szkole) straci│em wiarΩ w Internet. Rezultatem poszukiwa± by│a onetowska encyklopedia "Wiem", parΩ stron o produkcji bimbru i strona magazynu dla gej≤w. Co ma wsp≤lnego spirytus z gejem?
Po przeczytaniu onetowskiej encyklopedii wiedzia│em tyle samo, co przed jej przeczytaniem. Czyli nie wiele mi to da│o. Co robiµ? Ze zdenerwowania rwa│em w│osy na g│owie.
A┐ pewnego piΩknego dnia przez my£l przelecia│o mi jedno s│owo - czytelnia.
Tak!! Moja ostatnia deska ratunku.
IdΩ tam, zadajΩ pytanie. Odpowiedƒ mnie zdziwi│a. Mi│a pani z podejrzliwo£ci╣ spojrza│a na mnie i zapyta│a: "Potrzebne Ci na chemiΩ?"
M≤wiΩ, ┐e tak. One gdzie£ sobie posz│a i przynios│a mi a┐ dwie ksi╣┐ki o produkcji spirytusu.
Ma│o, ale i tak siΩ ucieszy│em. W po│╣czeniu z mim talentem lania wody, wyszed│ z tego ca│kiem niez│y referat.
A teraz konkluzja.
Moje miasto liczy sobie nieca│e sto tysiΩcy mieszka±c≤w. Dla niekt≤rych to du┐o, dla innych ma│o, dla mnie w sam raz. S╣ u mnie 4 biblioteki i czytelnia. I uda│o mi siΩ znaleƒµ tylko 2 ksi╣┐ki, w kt≤rych by│o wspomniane o spirytusie. Wnioski nasuwaj╣ siΩ dwa. Jestem idiot╣, kt≤ry nie potrafi niczego znaleƒµ. Albo wprowadzono ustawΩ o wychowaniu w trzeƒwo£ci, spalono wiΩkszo£µ ksi╣┐ek traktuj╣cych o alkoholu i zabroniono wypo┐yczaµ reszty.
Mam nadziejΩ, ┐e ka┐dy uwa┐a, ┐e jedynym prawid│owym wnioskiem jest ten drugi.
Z g≤ry dziΩkujΩ.

Eryk(miseryk@poczta.onet.pl)


S│ucha│em "Whiskey in The Jar" w wykonaniu Metalici.